- Po pierwsze - warzywa
- Po drugie - owoce
- Po trzecie - kiszonki
- Po czwarte - cała reszta
- Po piątek - niedoceniane płyny
Jedna z podstawowych zasad, która spaja większość zdrowych diet to korzystanie z względnie nisko przetworzonej żywności. I tu niezwykle przydatne mogą się okazać produkty sezonowe. Przyjrzyjmy się więc czego nie powinno zabraknąć w diecie na wiosenne przesilenie.
Po pierwsze - warzywa
Są źródłem witamin, minerałów, antyoksydantów i błonnika. Przyczyniają do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu, a przy okazji są swego rodzaju „zapychaczem”, który zmniejsza nasz apetyt. W większości przypadków możemy pozwolić sobie na ich prawie nieograniczone spożycie bez obaw o dodatkowe kilogramy. Na wiosnę zaczynają pojawiać się: natka pietruszki, seler, rzodkiew, rukola czy szczaw. Moja rada: dodawajmy je do każdego posiłku i starajmy się dbać, by nasz jadłospis zawierał warzywa w różnych kolorach. W tym czasie do sklepów trafiają również naprawdę smaczne ziemniaki. Jednak w ich przypadku reguła nieograniczonego spożycia jest nietrafiona. Mimo wszystko są znakomitym składnikiem diety i sprawdzą się jako substytut (często lepszy!) ryżu, kaszy czy pieczywa.
Sprawdź przepis na FIT PRZEKĄSKĘ: Batat z twarogiem bananowo-kokosowo-imbirowym
Po drugie - owoce
Podobnie jak warzywa, są one cennym źródłem mikroelementów i związków wykazujących działanie pro-zdrowotne. Oczywiście w większości przypadków są bardziej kaloryczne niż warzywa, ale nie oznacza to, że powinniśmy z nich rezygnować. Wręcz przeciwnie, w naszym menu nie powinno zabraknąć jabłek oraz gruszek, co więcej w okresie wiosennym pojawiają się pierwsze truskawki, które nie dość, że zawierają niewiele węglowodanów, to znakomicie nadają się do przygotowania pożywnych szejków np. na bazie mleczka kokosowego.
Po trzecie - kiszonki
W tym przypadku odbiegamy już od produktów typowo wiosennych, ale warto podkreślić, że kiszonki to nasze „narodowe dobro”. Są dostępne właściwie przez cały rok i przez ten czas powinniśmy umieszczać je w naszej diecie. Są to naturalne probiotyki, które bardzo korzystnie wpływają na naszą mikrobiotę, czyli swoisty ekosystem naszego przewodu pokarmowego. Warto podkreślić, że zaburzenia w tej materii często przyczyniają się do rozwoju poważnych problemów zdrowotnych.
Po czwarte - cała reszta
Należy pamiętać, że trudno zbilansować zdrową dietę bazując wyłącznie na produktach sezonowych z rodzimego rynku. Warto z nich korzystać, ale nie zapominajmy o dobrych źródłach tłuszczu jak oliwa z oliwek, olej kokosowy czy awokado. Do tego dobierz dobre jakościowo węglowodany, od wspomnianych wcześniej ziemniaków, po kaszę jaglaną czy gryczaną. No i ostatni makroskładnik: proteiny. W tym przypadku warto sięgać po mięso (z im pewniejszego źródła tym lepiej), jaja oraz ryby i owoce morza, najlepiej dziko żyjące, a nie te hodowlane. Da nam to bazę, którą zawsze warto wzbogacać o sezonowe warzywa i owoce.
Zobacz przepis na FIT OBIAD: Amarantus z dorszem i boczniakami w sosie pomidorowym
Po piątek - niedoceniane płyny
Nasza dieta to nie tylko pokarm, ale również płyny, o których często zapominamy. W tej materii najlepiej sprawdzi się woda. Biorąc pod uwagę, że na dworze robi się coraz cieplej i w związku z tym jesteśmy narażeni na większą utratę mikroelementów, dobrze postawić na tę średnio-zmineralizowaną. Warto dodać, że warzywa oraz owoce również bogate są w wodę, a na ich bazie możemy szykować różnego rodzaju szejki i smoothie. I tu nie trzeba chyba przypominać, że najlepszą opcją będą właśnie te sezonowe.